Kiedy już dostaniemy się na wymarzone studia, otwiera się przed nami zupełnie nowy świat pełen oczekiwań i nowych doznań. W końcu na to pracowaliśmy ostanie kilka lat – tyle potrzeba, żeby dostać się na ten elitarny kierunek. Wieczory i poranki spędzone w pracowni rysunku, w międzyczasie szkoła, nauka, matura. Wszystkie te wyrzeczenia wreszcie przyniosły efekty – i oto stoimy w wydziałowym holu, czekając na pierwsze zajęcia.
Zderzenie z rzeczywistością nie zawsze bywa miłe i przyjemne. Zaczną się wędrówki w poszukiwaniu sal o numeracji innej niż byśmy się spodziewali, długie kolejki do dziekanatu, brak miejsc w sali wykładowej. Musimy się przygotować na codzienne nowe wyzwania. W końcu szkoła się skończyła, na studiach są już same dorosłe osoby. I tak też będziemy traktowani. Nie można liczyć na taryfę ulgową – trzeba się spiąć i ciężko pracować. Może okazać się, że nagle znowu nie mamy na nic czasu – najpierw przed studiami cały wolny czas poświęcaliśmy na ćwiczenie rysunku, a teraz na studiowanie (według definicji – studiowanie to pogłębianie wiedzy we własnym zakresie, wykładowcy mogą w tym tylko trochę pomóc). Zaczną się nieprzespane noce, okaże się, że kawa to nasz najlepszy przyjaciel.
Ale jest też nadzieja – wystarczy przetrwać pierwszy rok. Potem przyzwyczaimy się do nowego stylu życia. Nowo poznane osoby spędzą z nami najbliższe 4 lata lub nawet 6. Razem przejdziemy przez wszystkie sesje i egzaminy, oddania projektów na ostatnią chwilę. Zwiedzimy wszystkie drukarnie w Warszawie w poszukiwaniu najlepszego stosunku ceny do druku plansz. Jednym słowem – studiowanie architektury ma jak wszystko swoje wady i zalety. Są to bardzo wymagające studia – nie dla każdego. Ale kończąc ten wydział mamy wykształcenie bardzo wszechstronne, umożliwiające podjęcie pracy nie tylko w zawodzie architekta ale też pokrewnych.