O co chodzi w sztuce nowoczesnej?
Ze sztuką obcuję już długi czas –nie uważam się jednak za wybitnego artystę – ale praca, szkoła – jeśli artystyczna, kolorowe szyldy coraz liczniejszych galerii sztuki- poniekąd zmuszają żeby sztukę w lepszy lub gorszy sposób konsumować. Jednak razem z tym doświadczeniem ciągnie się opinia dotycząca sztuki nowoczesnej,którą wielokrotnie miałam okazję słyszeć: „Tak to i ja bym nabazgrolił”. Niecały rok temu miałam okazję rozmawiać z jedną z najwybitniejszych warszawskich historyków sztuki która na moje pytanie: czy takie mazanie po papierze – abstrakcje, instalacje, kwadraty na czarnym tle coś wnoszą i czy można je nazwać dziełem sztuki- odpowiedziała jednym zdaniem: „nie myl niewiedzy z krytyką”
Problem polega na tym, że sztuka nowoczesna bywa zbyt często niezrozumiana ze względu – nazwijmy to obcesowo – braku wiedzy na jej temat. Do tego właśnie nawiązywała moja dygresja ze wspomnianą Panią Profesor.
Najwybitniejsi malarze renesansu, a później baroku, tacy mistrzowie jak da Vinci czy Rembrandt – doprowadzili malarstwo do takiego fotorealizmu który dużo dalej iść już nie mógł. W XIX wieku pojawia się fotografia – tańsza i jednocześnie bardziej dokładna forma oddania przestrzeni na papierze. Stąd malarstwo i sztuka zwraca się ku deformacji świata i pokazywaniu przez artystę tylko tego co pokazać chciałby – a nawet – czego nie ma, a mogłoby się pojawić. Ponadto malarstwo wychodzi z rangi rzemiosła a staje się czymś bardziej metafizycznym – autor wyraża emocje własne lub chce je wywrzeć na odbiorcy (np. ekspresjonizm czy chęć braku wywołania emocji – np. minimalizm – też jest intencją. Żeby deformować rzeczywistość – najpierw trzeba znakomicie znać jej 'anatomię’.
Jest to temat bardzo głęboki i trudny, jednak żywię nadzieję że naświetliłam wystarczająco dobrze problem – za każdym dziełem kryje się jego historia, historia jego autora.